piątek, 20 sierpnia 2010

Z kompasem pomiędzy skrajnościami (quasi-felieton)

Skrajności…Kolejny termin notorycznie nadużywany przez ekspertów od wszystkiego.

Nie dość, że przyszło Jej istnieć w post-niedookreślonych czasach, to zewsząd bombardują Ją iście skrajnymi doniesieniami. W Chinach na przykład, dwulatek zaciąga się papierosem, a norweska para ekologicznych aktywistów promuje „pieprzenie się dla dobra lasów”. W Polsce równie kolorowo - największą postacią medialną jest Doda… A dlaczego nie spracowany kasjer z „Biedrony”? Mniejsza o to.

Kilka lat wstecz, kiedy Jej analizatornia przechodziła rozbuchane stadium rozwoju, Ona nie przypuszczała jeszcze, że w wyniku ekspansji, zawładną nią skrajności…Natrętne, poszarpane refleksje niby obijają się mimowolnie, a w istocie, stapiają się w kolczaste kłębki. Na szczęście, od czasu do czasu, neutralizują je wysepki serotoninowe.

Schizofreniczna reprodukcja – Ona ma nieodparte wrażenie, że wytwory Jej analizatorni hasają sobie niekontrolowane obok niej - a to w radiu, kiedy indziej, na szklanym ekranie lub na kolorowym papierze ogólnopolskiego dziennika… Ona przeciera oczy ze zdumienia, kiedy widzi, że post-niedoodkreślone czasy kopiują kreacje Jej analizatorni.Wszakże, nie posądza „tych czasów” o plagiat, gdyż wyklucza tak dalece posuniętą korelację. I o co cały ten ambaras? Rzec by można – o skrajności do potęgi n-tej. Jej kuriozalna analizatornia „przegrywa” z surrealistyczną dzisiejszością. Pomimo tego, że zawikłana w tezy, hipotezy, antytezy własnej analizatorni, to pokrzepiała się do pewnego momentu nadzieją, że współczesność trochę zdezaktualizowana, to jednak nie „skrzeczy”. A tu „hop bęc”, trach…Iluzoryczne rusztowanie runęło niczym domek z kart. Jej urojeniowe teorie na trzeźwo nie śmieszyły tak bardzo, dlatego Ona odurzała się własnymi „skrajnościami”, które, jak się okazuje, już nie są tylko i wyłącznie Jej własnością…

Żyć, czy istnieć; wspinać się po szczeblach kariery czy robić coś z pasją; szukać prawdziwej miłości czy dla świętego spokoju wyjść za mąż/ożenić się? Dla niektórych być może, słusznie, różnice pomiędzy powyższymi tandemami frazeologicznymi nie istnieją. Ona dostrzega, że to skrajne zwroty. Doprawdy, żadne ogniwo Jej analizatorni nie odkryło jeszcze, jak to się dzieje, że całe hordy „obcych” nie widzą, nie słyszą, nie czują tych dysharmonii. Konformizm bywa wygodną, aczkolwiek zdradziecką postawą. Permanentna sinusoida, którą Ona uprawia wiedzie przez odczuwanie pełnymi zmysłami, grzęźnięcie w konsolidacji szczegółów, i wreszcie docieranie do elementarnej materii.

Skrajności z natury rzeczy są osobliwe, Ona jest zdania, że odtajnianie prywatnych „skrajnych skrajności” stanowiłoby swoistą profanację. Momentami, Ona miewa wątpliwości – Czy to nie psikus wyemancypowanej autorefleksji? Głos wewnętrzny, znajomy intuicji podpowiada Jej wtedy, aby Ona nie sponiewierała tak łatwo swojego mistycznego posłannictwa.

– Nie goń za tłumem! – wybrzmiewa hardo. – Odnalazłaś swój kompas, odszukaj jeszcze właściwy kierunek- napomyka Głos.

- Ze skrajnościami czy bez nich? – pyta Ona. Głos milczy wymownie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz