niedziela, 24 lipca 2011

"Neds" czyli o szkockich chuliganach

Glasgow, lata 70-te ubiegłego wieku – to czas, kiedy w Szkocji kształtowały się bandy ulicznych chuliganów. Na Wyspach zyskali oni etykietkę „Neds” czyli „Non-Educated Delinquents” (swoją drogą, co za wyszukane określenie na zwykłego wandala). Peter Mullan prześwietla klasę średnią na przykładzie pewnej anormalnej rodzinki. Protagonista, John McGill szybko pokonuje szczeble drabiny, ale nasz bohater nie wspina się na szczyt, tylko ześlizguje do rynsztoku. Kto by pomyślał – na wstępie, taki milutki kujon w mundurku… Po czterech latach widzimy 14-letniego chuligana, który operuje nożem niczym zawodowy rzeźnik. Reżyser wyraźnie wskazuje winowajców demoralizacji nastolatka. Z jednej strony, to chory system edukacji niszczy swoim sarkazmem i ignorancją wszelkie przejawy kiełkującego geniuszu. A po drodze, kilka zarzutów dostaje także patologiczne piekiełko w domu chłopaka. Niewyczerpanym źródłem zła wydaje się zapijaczony ojciec terrorysta. A starszy brat, Benny już dawno zdążył wstąpić w szeregi łobuzerskiej szajki. Nie bez znaczenia pozostaje pochodzenie społeczne bohatera – niejako wszystkie okoliczności skazują go na degrengoladę. John nie jest wściekły i sfrustrowany z natury, staje się taki, bo od początku widzi siebie na przegranej pozycji. Zanurza się w barbarzyński świat ulic. Agresja dodaje mu pewności, definiuje jego tożsamość do tego stopnia, że nie waha się brutalnie pobić swojego ojca. Pierwszy zakręt pojawia się, kiedy bohater zostaje wyrzucony z domu i ze swojego gangu. Jednak prawdziwy chichot losu usłyszymy dopiero na koniec. Protagonista trafia do klasy dla uczniów „specjalnej troski”. Wśród kolegów zauważa swoją dawną ofiarę, której teraz będzie musiał pomóc… Naprawdę warto poznać tych szkockich chuliganów, a szczególnie jednego z nich!