piątek, 27 kwietnia 2012

Duńskie dewiacje

Przewrotny los lubi płatać figle, nawet wtedy, gdy pozornie nie ma miejsca na igraszki. Na tym zasadza się przenikliwy scenariusz filmu „Nie ma tego złego” – jest źle, jest gorzej, ale nagle okazuje się, że będzie lepiej… Dlaczego? Spytajcie duńskiego reżysera Mikkela Bunsch-Falsa.
Kraj rowerów, klocków Lego i baśni Andersena to także kuźnia samotności. Zagubieni, seksualni wykolejeńcy, okaleczeni psychicznie– nie są źli z natury, robią tylko naganne rzeczy. Zagra nam kwartet dusz – Ingeborg, Anna, Anders oraz Jonas. Desperacko szukają miłości, kontaktu, własnej tożsamości, gubiąc się przy tym w gąszczu własnych ułomności. Poczucie osamotnienia dopada ich –albo nagle, albo na własne życzenie. Ingeborg najpierw zostaje emerytką, a za chwilę wdową. Domaga się odrobiny zainteresowania ze strony córki. Ale Anna po zabiegu mastektomii, zmaga się z fizyczną i psychiczną traumą. Anders nie panuje nas swoim seksualnym pożądaniem, które najczęściej daje o sobie znać w miejscach publicznych. Dla równowagi, jego syn Jonas dorabia jako męska prostytutka. Mieszanka wybuchowa. W rzeczywistości, do emocjonalnej eksplozji nigdy nie dojdzie. Zdarzą się za to zaskakujące konfrontacje , spotkania, które pozwolą czwórce naszych bohaterów na odrobinę nadziei. Ani płatna miłość, ani ekshibicjonizm, ani pornografia nie szokują tak głęboko i dotkliwie, jak poczucie osamotnienia. W interpretacji Mikkela Bunsch-Falsa samotność urasta do rangi najbardziej wstydliwych, upokarzających i destrukcyjnych tabu społeczeństwa.
Ryzykowne, ale bardzo kuszące balansowanie na granicy odrazy i akceptacji jest w kinie czymś niezwykle rzadkim. Dwa sprzeczne, wydawałoby się nie do pogodzenia, stanowiska w „Nie ma tego złego” żyją w symbiozie. Takiego filmu mi brakowało - filmu który każe nam – zanurzyć się w moralnym brudzie, przyglądać się upokarzanym i upokarzającym, ludzkim dewiacjom, a jednocześnie zachęca do sympatyzowania z tym pokiereszowanym czworokątem. Bo granica między perwersją a normalnością jest iluzoryczna…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz