piątek, 10 sierpnia 2012

Dogonić Zachód

Na „Yumę” trafiłam zwabiona zwiastunem. Krótki filmik reklamowy zaostrza apetyt i wysoko ustawia poprzeczkę oczekiwań. Po seansie pozostaje nienasycenie, ale nie ma mowy o niestrawności.
Jak po upadku komunizmu ze zmianą ustrojową radzili sobie młodzi? Piotr Mularuk nie widzi półśrodków. Albo bieda i brak perspektyw albo juma. Tak przynajmniej sprawy potoczyły się w jednej z nadgranicznych miejscowości na Dolnym Śląsku. Zyga, Kula, Bajadera i Młot z wypiekami zaczytują się w „Bravo”, słuchają kaset i prawie mdleją na myśl o oryginalnych „adaśkach” (adidasach). Zyga ma dość. Za namową ciotki, właścicielki burdelu, jedzie za Odrę „wyrównywać rachunki za krzywdę wojenną”. Przerzut z Niemiec luksusowych, jak na ówczesne czasy, towarów wychodzi mu zadziwiająco bezkolizyjnie. Do biznesu garną się koledzy. Celnicy przymykają oko, we wsi podnosi się komfort życia, jest zabawa, jest interes.
Zyga i jego znajomi stają się szeryfami prowincji. Wtedy powraca niemiłe wspomnienie z przeszłości, o którym przypomni naszemu bohaterowi gangster Opat i glina Rysio. Ten pierwszy, wódz rosyjskiej mafii przerzuca przez granicę spirytus i nie życzy sobie konkurencji ze strony dolnośląskich jumaczy. Problem w tym, że z dobrobytu trudno zrezygnować, zwłaszcza jeżeli w grę wchodzi niesprawiedliwość dziejowa. Koniec końców, kolorowe ciuchy, nowoczesne sprzęty, filmy i kasety z Zachodu nie przyniosą szczęścia tym, którzy tak zachłannie o nie zabiegali. Mularuk urozmaica swoją historię kilkoma wątkami pobocznymi sprawnie obudowującymi rdzeń. Wymownie układają się losy Majki, atrakcyjnej dziewczyny, w której Zyga podkochuje się od dawna. Ona, chcąc wyrwać się z zapyziałej prowincji, decyduje się na wyjazd z Niemcem, aby tam sprzątać jego księgarnię.
Wszyscy bohaterowie „Yumy” pragną zmienić gorsze teraz na lepsze jutro. W tych fanatycznych poszukiwaniach gubią swój elementarz wartości. Mieli zadatki na Robin Hoodów, ostatecznie stracili grunt pod nogami. Zachłysnęli się jumaniem, niektórzy udławili się na śmierć. A Zyga? Skończył z „wyrównaniem niesprawiedliwości dziejowej”, by wyprostować własne życie, wyszło słodko, zwłaszcza w przesłodzonym finale.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz