sobota, 10 marca 2012

Z sektą na zawsze

Po dwóch latach milczenia, Martha( Elizabeth Olsen) powraca. Trafia do luksusowej posiadłości swojej siostry Lucy (Sarah Paulson) i jej zamożnego męża. Wychudzona blondynka nie zdradza szczegółów odnośnie swojej nieobecności. Dopiero z nielinearnej narracji, za pośrednictwem płynnych retrospektyw, dowiadujemy się, że dziewczyna należała do sekty. Pozornie niewinna komuna skupiała kilkanaście osób zamieszkujących niewielką farmę położoną pośrodku lasów stanu Nowy Jork. Lider kultu, Patrick, wykorzystując zagubienie młodego pokolenia, wabił zabłąkane duszyczki ideami wolnej miłości, wspólnoty czy negacji konsumpcyjnej cywilizacji. Innymi słowy – skutecznie wyprał mózgi wszystkim członkom sekty. Losy Marthy to potwierdzają. Okazuje się, że fizyczne wyzwolenie z grupy, nie oznacza absolutnej ucieczki od prześladowczej indoktrynacji. Dziewczyna popada w paranoję, tkwi w zawieszeniu pomiędzy przeszłością a teraźniejszością. Tożsamość nadana jej przez sektę powoli obumiera, ale realia które zastaje u boku siostry Lucy nie stanowią rozwiązania. W gąszczu niepokojów, bohaterka próbuje odnaleźć swoje prawdziwe „ja”. Leczenie duszy nie jest łatwe, zwłaszcza, że Lucy nawet nie stara się zrozumieć zachowań siostry.
Reżyser, Sean Durkin celowo zestawia dwa odległe, zdawałoby się, wykluczające się światy. Oba są wadliwe. Systemy wartości małżeństwa Lucy i Teda oraz sekty okazują się wydmuszką. Paradoksalnie, ten defekt najwyraźniej dostrzega Martha. Czy w końcu ślady sekty rozpłyną się? Reżyser zostawia nas z poczuciem niepokoju i niedosytu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz