sobota, 18 lutego 2012

Francuska obyczajowość uniwersytutek

„Z tym jest jak z paleniem, trudno przestać”– twierdzi młodziutka Charlotte ( Anais Demoustier). Redaktorka „Elle” brnie dalej. „Najważniejsza jest dobra organizacja” - dopowiada Alicja (Joanna Kulig). Bez skrępowania, skrupułów czy wstydu dziewczyny odsłaniają przed Anną (Juliette Binoche) swój świat, świat płatnej miłości.
Małgośka Szumowska zabiera nas nad Sekwanę, aby właśnie tam opowiedzieć o obyczajowym nierządzie młodych, inteligentnych, ambitnych Europejek. Dziewczyny nie godzą się na społeczne wykluczenie, chcą ekonomicznie dorównać takim kobietom jak Anna, dlatego świadomie wybierają płatny seks. Sponsoring to dla Anny kolejny temat do zredagowania. Kobieta żyje jak burżujka w swoim wymuskanym apartamencie. Ale to tylko pozory. Dziennikarka do południa ślęczy w jedwabnej podomce przed ekranem komputera, w międzyczasie wklepuje kolejne rozdziały do swojego artykułu, zapala papierosa na tarasie, włącza pranie, idzie na zakupy... Ten mieszczański harmonogram dezaktualizuje się, kiedy poznaje Alicję i Charlotte. Nagle okazuje się, że jej oklepane, aczkolwiek luksusowe życie to wydmuszka. Psychologiczny striptiz Anny dokonuje się stopniowo, najpierw kobieta udaje chłodną profesjonalistkę, trochę współczuje bohaterkom swojego reportażu, a w końcu im zazdrości. Zastanawiacie się czego?
Kilkakrotnie Anna nie może domknąć drzwi swojej lodówki. Niby wszystko jest na swoim miejscu, a jednak materia odmawia posłuszeństwa. Ta techniczna dysharmonia wtapia się w raczkującą bezradność kobiety. Dziennikarka, świadoma tego, jaką cenę call girls poświęcają dla tego, żeby być takimi jak ona, odkrywa pustkę własnego statusu. Ale czy desperackie próby emancypacji uniwersytutek oprócz ekonomicznego komfortu przynoszą Alicji i Charlotte obyczajowe wyzwolenie?
Szumowska przygląda się samotności i bliskości, obnaża niedefiniowalną ludzką tęsknotę dotykającą, zarówno Annę, jak i młodziutkie studentki. Reżyserka z lekkim cięciem łączy wzniosłe z przyziemnym –wsłuchujemy się w Vivaldiego, aby za chwilę, obserwować zwulgaryzowane sceny seksu. Czy można mieć i jedno, i drugie? „Sponsoring” rozwieje wątpliwości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz