poniedziałek, 31 października 2011

Dziecięca droga ku marzeniom


Niczego nie upraszcza, nie infantylizuje. Kędzierzawska potrafi. Prawie jak Janusz Nasfeter. Przypomniałam sobie o reżyserce za sprawą „Polski Światłoczułej”. Małe, średnie miejscowości i wielkie polskie kino – w telegraficznym skrócie na tym opiera się projekt zainicjowany przez Dorotę Kędzierzawską. „Światłoczuli” odwiedzili nasze miasto z filmem „Jutro będzie lepiej”. Po raz kolejny autorka zaufała dzieciom – Pieta, Waśka i Liapa nikogo nie udają, są naturalni, spontaniczni, czasami naiwni, innym razem nadzwyczaj dojrzali. Mieszkają na rosyjskiej ulicy, postanawiają jednak zmienić swój los – za swoimi tęsknotami i marzeniami wyruszają do Polski. Mali tułacze, genialnie sportretowani przez Artura Reinharta, nielegalnie przekraczają zieloną granicę. Linia graniczna jest tylko dekoracją do pokazania historii o sile pragnień, przekraczaniu swoich wewnętrznych ograniczeń, o tym jak wspólna przygoda i wędrówka zmienia ludzi i zbliża ich do siebie.
Chociaż Pieta, Waśka i Liapa dorastają bez autorytetów, w poczuciu bycia niepotrzebnym, nieistotnym, sami potrafią stworzyć pewną hierarchię, własny kodeks, spis wartości i priorytetów, które realizują z zadziwiającym uporem. Reżyserka ukazuje dziecięcy mikroświatek z typową dla siebie czułością na twarz, gest, niewielki nawet grymas bohatera. W tym jakże skromnym portrecie odnajdziemy wielką delikatność malarskiego pędzla, apoteozę wolności, ale też smutek obserwatora, który wie, że takie przyjmowanie rzeczywistości kiedyś dla chłopców bezpowrotnie przeminie. Czy ktoś zagwarantuje, że „Jutro będzie lepiej”? Kędzierzawska gwarantuje tylko świetne kino.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz