środa, 1 czerwca 2011

Wieści z Planete Doc Film Festiwal

Festiwal Filmów Dokumentalnych zakończył się kilka tygodni temu. W ubiegłym roku dostałam jedną z głównych nagród za recenzję filmu "Sulina". Spróbowałam swoich sił również w tym roku.
Okazało się, że Mistrz Dokumentu ponownie mnie uhonorował. Dlatego, prezentuję poniżej moją recenzję filmu "OTO MOJE ZDJĘCIE GDY BYŁEM MARTWY" Mahmouda al Massada.
A tutaj jeszcze link, niech moja "megalomania" sięgnie szczytu :)

http://planetedocff.pl/index.php?page=news&i=870

„Dokąd mnie zabierzesz” tym razem? „Minął dzień”, miesiąc, rok, upłynęły lata i przybyłeś nad Wisłę po raz ósmy. Festiwalowy Mistrzu Filmów Dokumentalnych, nawołujesz - „Sprawdź czy rozumiesz świat i czy świat rozumie ciebie”. Łatwo powiedzieć, ale jak dostrzec diament pośród 160 pereł ? „Życie jest cenne”, zwłaszcza „Po zachodzie” słońca, niekoniecznie „Nad morzem”. Zgadza się, a jednak w kinie dokumentalnym również zdarzają się „Zwycięzcy i zwyciężeni”…? Nie usłyszałam odpowiedzi, bo podszedł on i przemówił: „Oto moje zdjęcie gdy byłem martwy”. Wtedy mroczne niebo nad Gazą zalało się blaskiem. Światło fajerwerków mieszało się z iluminacjami ładunków wybuchowych. Na domiar złego, w tle pobrzmiewała świąteczna melodyjka. – Bliskowschodni zawrót głowy - pomyślałam. Jednak Planete Doc Film Festiwal nigdy mnie nie zawiódł i wiedziałam, że po kilku minutach zobaczę zwyczajnych niezwyczajnych. Zaczęło się od tego, że w 1983 roku, na skrzyżowaniu w Atenach zamaskowani izraelscy zamachowcy ostrzelali samochód Mamouna Mraisha. Po wstępnych oględzinach, za zmarłego uznano także syna bojownika Organizacji Wyzwolenia Palestyny. Po kilku godzinach stał się cud, okazało się, że czterolatek żyje… Takim sposobem, ponad 20 lat po tragicznym ataku, Bashir Mraish prześwietla przeszłość swojego ojca i zagubionego narodu. W jakim celu odkrywa on te dziewicze szlaki? Poniekąd, mężczyzna pragnie uchwycić nieznany mu dotąd, sens konfliktu izraelsko-palestyńskiego, aby zweryfikować własną ideologię. 32-latek mieszka w Ammanie, stolicy Jordanii, kraju, gdzie ponad jedna trzecia populacji to palestyńscy uchodźcy. Z jednej strony, młode pokolenie ukierunkowuje się na uśpienie palestyńskiego rodowodu, istnieją jednak tacy, którzy na obcej ziemi wyrastają w nienawiści i z chęcią zemsty wkraczają w dorosłość. A jaki jest Bashir? Ojciec nie rozstawał się z karabinem, a syn dzierży w ręce ołówek. Mężczyzna jest rysownikiem i to właśnie jego ilustracje stanowią dodatkowy komentarz , oprócz archiwalnych taśm, zdjęć i rozmów. Niezobowiązująca forma dokumentalnego eseju, który kreśli Mahmoud al Massad daje pole do osobistych spostrzeżeń przyjaciół Mamouna Mraisha, którzy twierdzą, że zamach był odwetem za akcje, jakie bojownik organizował dla Ruchu Wyzwolenia Palestyny. Historia tej jednej familii służy jako wentyl do szerszego bliskowschodniego kanału. Walka Palestyńczyków o samostanowienie rozdrobniła się na krwawe partyjniactwo. Działalność Mamouna Mraisha krytykuje przede wszystkim jego żona.32-latek nadal mieszka z matką. Ona namawia go na wyprowadzkę i założenie rodziny. Kobieta przyznaje, że wyzwoleńcze zabiegi były dla męża istotniejsze niż dom.

W kadrze, od czasu do czasu pojawia się lekarz rysownika. Bowiem u Bashira zdiagnozowano czerniak. Czyżby rak skóry stanowił symboliczną ojcowską spuściznę? Śmiertelne znamię jest niczym wolnościowa aktywność Mamouna - skazana na porażkę. Palestyńczycy nadal doszukują się niesprawiedliwości ze strony Izraela i Stanów Zjednoczonych. Z filmu wnioskujemy, że Bashir dopatruje się związku Tzipi Livni, działaczki politycznej, z zamachem na ojca. Jednak, ani on, ani reżyser nie wystawiają nikomu oceny, nikogo jednoznacznie nie oskarżają. Snują domysły… Zadziwiające, że śledząc przeszłość Mamouna, 32-latek odkrywa paralelizmy łączące go z rodzicielem. „Ty i ja staliśmy się jednym” –słowa, które słyszy we śnie nie są tylko i wyłącznie nocną marą. Wycofany mężczyzna, niespieszne tempo oraz spokojna narracja spotykają się z jednym z najokropniejszych konfliktów obecnych czasów. Piękne zdjęcia jordańskiej ulicy i architektury kontrastują z przytłaczającą tematyką. Na szczęście, Mahmoud al Massad unika nachalnej propagandy. Podążamy, trochę po omacku za Bashirem, który mimowolnie, staje się stroną w konflikcie politycznym, tak jak setki tysięcy mieszkańców Bliskiego Wschodu.

Co my, festiwalowi widzowie możemy z tym zrobić? Czy w ogóle takie filmy dokumentalne trafiają do nas, aby skłonić nad do podjęcia ruchu…? Oni nie urodzili się po to, by ginąć za swoich ojców, a jednak wciąż płacą cenę za swoje pochodzenie. Bashir Mraish, 32-latek, mieszkaniec Ammanu, rysownik, a poza tym, a raczej przede wszystkim, syn Mamouna Mraisha…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz